Zgodnie z wynikami zeszłorocznych wyborów w sześciu sołectwach Gminy Kościerzyna nastąpiły zmiany na stanowiskach sołtysów. Kim są nowi gospodarze wsi, dlaczego postanowili kandydować i jakie zmiany chcą wprowadzić w swoich miejscowościach? Tego dowiadujemy się z cyklu wywiadów „Poznajmy nowych sołtysów”.
Imię i nazwisko: Waldemar Hetmański
Wiek: 57 lat
Zawód: stolarz meblowy
Wykształcenie: średnie
Zainteresowania: praca w drewnie, społecznictwo, OSP
W Wąglikowicach mieszka od: urodzenia
Sołtys to odpowiedzialna funkcja, był pan pewien, że podoła temu zadaniu?
Na pewno jest ciężko i nie wiem, czy mi się uda. Zawsze udzielałem się społecznie i myślę, że w tym kierunku mam dosyć spore doświadczenie.
Już kilka miesięcy po objęciu stanowiska zdobył pan tytuł Sołtysa Roku w Powiecie Kościerskim w plebiscycie Mistrzowie Agro 2019. Jak udało się osiągnąć ten sukces?
Może ludzie coś zauważyli. Wcześniej też udzielałem się społecznie, od 1978 roku jestem w Straży Ochotniczej, byłem od ‘96 roku prezesem i naczelnikiem OSP, byłem też radnym. W 2000 roku założyłem Związek Zawodowy Solidarność w muzeum, byłem przewodniczącym 14 lat, byłem też ławnikiem w Sądzie Pracy… Także tych funkcji było dosyć dużo. Teraz jestem pełnomocnikiem PiS na Gminę Kościerzyna oraz członkiem Zarządu i skarbnikiem Gminnego OSP.
Praca w straży jest dla pana ważna?
Bardzo. Mój ojciec był prezesem, także moje zainteresowanie strażą i pomocą jest duże.
Widzi pan jakieś potrzeby w OSP?
Trzeba zainteresować młodzież, przyciągnąć ją. Bo w straży to nie jest praca, tylko służba, która ma służyć mieszkańcom, ale też integrować. OSP uczy dzieci, że trzeba pomagać, zaangażować się i dbać o dobro społeczne. Że wszyscy jesteśmy wspólnotą i w każdej chwili może coś się u nas zadziać, wtedy będziemy potrzebowali pomocy. Przez dłuższy czas straż była jedynym miejscem, które integrowało. Później powstało Koło Gospodyń. To też jest fajna rzecz, że panie mogą się spotkać, coś wspólnie zrobić, zaprezentować dla mieszkańców, ale też zaistnieć w środowisku, a nie tylko siedzieć w domach.
Jak wygląda pana współpraca z mieszkańcami, z KGW i radnym?
Chciałbym, żeby układała się jak najlepiej. Myślę, że z Kołem Gospodyń układa się dobrze. Radny był moim konkurentem, ale sprawy wyborcze trzeba odrzucić i jak najlepiej działać na rzecz mieszkańców. Szukać możliwości, żeby radny mógł realizować te potrzeby, które my, jako mieszkańcy widzimy. Żeby nam się lepiej i bezpieczniej żyło.
W jaki sposób chce pan to osiągnąć? Co planuje pan zrobić, żeby wieś się rozwijała?
Przede wszystkim kanalizacja. Następna ważna sprawa to kąpielisko, bo to jest wieś turystyczna. Żeby powstały ścieżki rowerowe. Złożyłem wnioski, uzgodniliśmy to z Radą Sołecką. Byłem radnym, spotykałem się z ludźmi i zauważyłem, czego chcą. Jeżdżę też na zebranie wiejskie i podsłuchuję, jak ludzie to widzą i co jest dla nich istotne.
I najważniejszą sprawą jest właśnie kanalizacja?
Ważnych spraw jest dużo. Chciałbym też zmotywować emerytów i rencistów, żeby powstało koło w Wąglikowicach. Ci ludzie mają dużą wiedzę i dużo czasu. Chciałbym, żeby mogli przekazać swoją wiedzę, zintegrować społeczność.
Czy bliskość Wdzydz to plus, czy przekleństwo?
To jest plus. Przecież my tutaj z turystyki żyjemy. Ale pewnie przydałaby się obwodnica, bo przez drogę jest niebezpiecznie. Wskazałem wójtowi i radzie, żeby w wieloletnich planach taka obwodnica powstała. Tu jest szkoła, dużo zakrętów, ciasno.
Jakie jeszcze są plusy Wąglikowic?
Przede wszystkim jest cisza i spokój. Piękna przyroda, dużo jezior. Tylko brakuje kąpieliska. Mamy przepiękny kościółek, dobrze działające Koło Gospodyń i Ochotniczą Straż Pożarną. Także wszystko jest na miejscu.
A minusy?
Brak komunikacji z miastem. To znaczy jest, ale zbyt mało połączeń. Brak ścieżek rowerowych. I brak kanalizacji. Przecież dbamy o przyrodę i żyjemy w tym środowisku, więc ważne jest żebyśmy nie truli siebie nawzajem i żeby nam się lepiej żyło. Mamy ziemię, która nie nadaje się pod uprawy, trzeba szukać innych możliwości zarobkowania. Chcę, żeby młodzież kojarzyła z Wąglikowicami swoją przyszłość. Żeby młodzi mogli się tutaj zakorzenić i rozwijać.
Rozmawiała Marta Bajonczak